Krok po kroku, czyli jak nazwać swoją własną szkołę tańca

Na świecie istnieje wielu pasjonatów sportu, między innymi tańca. Jest to dyscyplina na tyle różnorodna, że jeśli ktoś chce, to znajdzie coś dla siebie. Począwszy od tańca towarzyskiego, poprzez współczesny, aż po coraz bardziej popularny pole dance. Część tancerzy wiąże również przyszłość z tą właśnie pasją. Niektórzy swoje umiejętności prezentują światu na deskach scen teatralnych albo przed kamerami, które śledzą każdy ich ruch widoczny przez widzów stacji telewizyjnych czy w kinach. Jednak zdecydowanie najbardziej przynoszącym zyski sposobem na zarobek ze swojego własnego konika jest założenie szkoły tańca. Problem pojawia się w momencie wymyślenia nazwy dla naszego własnego biznesu. Jak zatem tego dokonać?

Breakdance – uliczny taniec

Czasem jest potrzebna tylko iskierka, aby wpaść na chwytliwy pomysł. Jedną z metod nazwania swojej własnej marki jest tzw. mapa myśli. Na środku kartki należy wówczas napisać nazwę branży, którą będziemy się zajmować. W naszym przypadku jest to taniec. Od tego słowa rysujemy linie, przypisując każdej z nich skojarzenia: radość, pasja, uśmiech, talent, kroki, rytm, trans. Choć odrobina kreatywności sprawi, że zaraz zapełni się niemal cała notatka, a nam być może w międzyczasie przyjdzie do głowy jakaś idea.

Często spotykanym zjawiskiem jest również umieszczanie imienia czy nazwiska założycieli w nazwie szkoły tańca, np. „Akademia Tańca Iksińskich”. Jest to dobra opcja, jednak przy bardziej skomplikowanym nazwisku społeczeństwo może mieć problem, dlatego również trzeba zrobić to z rozwagą. A nuż może znajdzie się jakaś ksywka albo skrót, który idealnie nada się do tego celu?

Taniec stale zyskuje na popularności, więc założenie takiej szkoły jest wspaniałą rzeczą. Ta swego rodzaju sztuka może w wielu uczniach obudzić ukryte talenty, dać im możliwość rozwoju oraz dbania o własne zdrowie.

To co, przedsiębiorcy? Ruszcie głową i na parkiet!